piątek, 15 stycznia 2010
Zimno wrrr
> Po 11 godz w autokarze dotarlismy do Cusco a tu zimno i deszcz.....
> (rano bylo z 5 stopni).
> Na stacji zlowil nas przesympatyczny pan taksowkarz ktory jak sie
> okazalo po dotarciu do samochodu taksowkarzem jest samozwanczym (a
> czytalo sie zeby kozystac tylko z zoltych taksowek bo sa bezpieczne)
> w dodatku jezdzi starym vw garbusem co przy wielkosci naszych bagazy
> a w szczegolnosci Marcina olbrzymiego plecaka z niewiadomoczym
> okazalo sie dosc zabawne;)
> Pan w hostelu od razu poinformowal nas ze Cusco lezy wysoko (tym
> razem w przewodniku nie napisali na jakiej wysokosci - moze to i
> lepiej przynajmniej w blad nie wprowadzaja) i radzi nam ograniczac
> wysilek i picie alkoholu (wieczorem Marcin postanowil sprawdzic jak
> sie bedzie czul po piwie... zawsze na przekor;). Zostalismy
> natomiast od razu poczestowani mate de coca ktora miala nam pomoc
> zniec wysokosc i chyba zadzialala bo procz lekkiej zadyszki przy
> podchodzeniu pod gore -a nasz hostel jest dosc wyskoko w stosunku do
> placu glownego- czulismy sie dosc dobrze.
> Miasteczko jest dosc ladne, mnostwo budynkow ma pieknie zdobione
> balkony, w podworkach pochowane sa knajpki. Tyle ze wlasciwie caly
> czas pada.... I to pada tak ze nie chce sie nosa za drzwi wystawiac
> a tu przeciec trzeba zwiedzac;) Na jutro mamy juz zaplanowany tour,
> no i pojawil sie czlowiek od Inca Trail ktory opowiedzial co nas tam
> czeka az sama nie moge uwierzyc ze sie zdecydowalismy na 4 dniowy
> treking i jeszcze tyle za to placimy.... ale o tym jak juz bedziemy
> po...
>
>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz