Drodzy siostrzeńcy Gobo ...

jeśli znaleźliście się na tym blogu oznacza to, że jesteście osobami nadzwyczaj ciekawskimi i wścibskimi. Dodatkowo nie macie co robić w pracy i w domu tylko czytać blogi ...
A tak już na poważnie to wręcz przeciwnie.


niedziela, 10 stycznia 2010

Lima cd

Fenistilu została juz tylko kropelka.... lekki udar słoneczny też
sie przytrafil Marcinowi wiec za szybko sie ucieszył że go to
ominie... ale to i tak nie zniecheca podróżnika do ogladania nowych
rzeczy... najpierw oblecielismy całe Miraflores (polecenia warte jest
wybrzeze z pieknymi klifami, park zakochanych - również nad
wybrzezem, wykopaliska huaca pucllana- to tam nas tak zlapało słonce
wiec radze uwazać...), chwilę zastanawialismy sie czy pieszo nie
przejsc do centrum ale ostatecznie rozsadek wziął gorę i
przejechalismy taksówką (i całe szczescie bo to 20 min jazdy- tu sa
jakies ogromne odległosci...)
W centrum zobaczylismy plac z katedra oraz sławne balkony, kolejnego
dnia (Marcin juz z udarem) zwiedzilismy kompleks San Francisco-
miejsce ładne ale przewdnik mówiacy jedynie po hiszpansku trochę
przeciągał co nas lekko znudziło- jednak dłuższe zwiedzanie
kościołów nie jest dla nas... Wieczorem przejechalismy do parque de
la reserva obejrzec pokaz kolorowych fontan - to było zdecydowanie
przyjemniejsze:)
Następnego dnia pobudka 6.10 i szesciogodzinna jazda do Nazca....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz