No wlasnie - nie ma wyboru i zachwycac tym miastem sie trzeba, coz
poczac innego kiedy wchodzi się do Casa del Moral i w pelnym sloncu
oglada sie chabrowy dziedziniec i male schodki prowadzace na taras.
Albo kiedy zwiedza sie klasztor de Santa Catalina. Klasztor jest jak
male miasteczko z niezliczona iloscia kolorowych, ukwieconych uliczek.
Poszczegolne cele sa jak male mieszkanka, a w ich kuchniach jeszcze
pachnie dymem:)
Znalezlismy tez sympatyczne knajpki gdzie bardzo przyzwoity obiad
mozna zjedc juz za 7-9 soli:)
Jedynie smieciaze przeszli wczoraj samych siebie, bardzo skrupulatnie
jezdzili po calym miescie (wg mnie od 6.00 rano do 24.00) sprzatali i
zbierali smiecie od mieszkańców, tyle ze swoje rychłe przybycie
oglaszali za pomocą melodii "dla Elizy". Od dziś ta melodia będzie
mi się zawsze kojarzyć jako hymn smieciazy z Arequipy w dodatku
powtarzany bez końca;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To fajnie, że są jeszcze na świecie kraje, w których obowiązuje handel barterowy. Obiad za 9 soli, ciekawe za ile soli można kupić średniej klasy samochód? :)
OdpowiedzUsuńNurtuje mnie też jeszcze jedna kwestia - czy można sobie dodatkowo posolić i ile soli to kosztuje?. Proszę o odpowiedź :)