3810mnpm

W koncu miasto z urokiem:) tak niewatpliwie mozna powiedziec o
Arequipie. Sa tu piekne budowle z misternymi zdobieniami, w nieomalze
kazdej bramie kryje sie sliczne podworze z kolorowymi scianami,
palmami i laweczkami. W dodatku jest tu cicho... Samochody nie trabia
jak szalone a czasem nawet zdazaja sie prawdziwe stare motoryzacyjne
perelki:) Miasto polozone jest na 3810 mnpm ale jak na razie nie
czujemy duzego dyskomfotru zwiazanego z wysokoscia a juz zdazylismy
obleciec spora jego czesc:) Mamy tu juz ulubiona sniadaniowa knajpke
na ul Jerusalem. Jest ona schowana w niezwykle urokliwej bramie gdzie
na malym dziedzincu mozna skosztowac kanapek z super chrupiaca
buleczka (3 sole/1szt) i napic sie mate de coca.
Dzis odwiedzilismy tez museo santuarios andinos ktorego najcenniejszym
eksponatem jest mumia Juanita (niestety tej mumii akurat nie bylo ale
byla inna - tez dobrze zachowana). Historia niezwykle ciekawa poniewaz
jest to mumia 14-16 letniej dziewczynki zlozonej w ofierze przez
inkaskich kaplanow... A jak nam opowiadano dzieci przeznaczone na
ofiary wybierano zaraz po ich urodzeniu i trzymano w odosobnieniu az
do czasu kiedy przyszedl czas dokonania tego obrzedu.... Nie bede sie
juz nad tym rozwodzic ale muzeum warte zobaczenia a historia warta
doczytania:)
Pojawily sie tez pierwsze zakupy (koniecznie nalezy sprawdzac ceny i
sie targowac poniewaz za identyczne rzeczy czasem mozna zaplacic 3
razy wiecej)... Ja nabylam kolczyki + szal a Marcin spodnie simbada w
blekitne paseczki - on w tych spodniach to widok bezcenny:)
Tak jak moj widok kiedy oblaze ze skory:) - kurcze no tak sie spiec...
I nie wiem jak to mozliwe ze spieklam sie barciej niz Marcin - on sie
chyba musial potajemnie smarowac....