Drodzy siostrzeńcy Gobo ...

jeśli znaleźliście się na tym blogu oznacza to, że jesteście osobami nadzwyczaj ciekawskimi i wścibskimi. Dodatkowo nie macie co robić w pracy i w domu tylko czytać blogi ...
A tak już na poważnie to wręcz przeciwnie.


wtorek, 23 lutego 2010

Sydney









Jak milo bylo tu wrocic:) zatrzymalismy sie w tym samym hostelu (big
hostelu) co dwa lata temu i tam zaczelismy nasza wspominkowa
wyprawe... Znow odwiedzilismy chine town, manly beach i oczywiscie
opere:) no my jednak jestesmy zakochani w tym miescie... - wszystko
nam sie tu podoba: parki pelne biegaczy, knajpki (ogromny wybor piwa z
kija w dodatku serwowanego w mrozonych szklankach mniam:), plaze i tak
bym mogla wymieniac i wymieniac... To chyba jest TO czego szukalismy
ale jeszcze pro forma pojedziemy rozejrzec sie po Azji;) tym razem
udalo nam sie odwiedzic Blue Mountaine - gory sa ok 2 godz jazdy
pociagiem od Sydney wiec to calodniowa wyprawa ale na prawde warto
poniewaz widoki sa przepiekne a i posmiac sie mozna kiedy kierowca
autobusu po raz kolejny zostaje wyprowadzony z rownowagi przez
pierdolowatych japonczykow;). Odwiedzilismy tez zoo w sydney - wizyta
w australii bez koali byla by wizyta stracona... Ostatni wieczor
spedzilismy natomiast na paradzie z okazji chinskiego nowego roku -
parada no coz troche niezorganizowana ale za to pokaz fajerwerkow w
porcie byl pierwsza klasa:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz