Drodzy siostrzeńcy Gobo ...

jeśli znaleźliście się na tym blogu oznacza to, że jesteście osobami nadzwyczaj ciekawskimi i wścibskimi. Dodatkowo nie macie co robić w pracy i w domu tylko czytać blogi ...
A tak już na poważnie to wręcz przeciwnie.


sobota, 27 lutego 2010

Singapur










Singapur to miasto panstwo niewiele wielsze od Warszawy, wlasciwie cale je zobaczylismy z 50 pietra jednego z blokow na ktory zaprosil nas nasz znajomy. Zbyszek studiuje tu od dwoch lat i to od niego dowiedzielismy sie wielu ciekawych rzeczy na temat tego miejsca... Singapur to bodaj najbogatrze panstwo azji, ktore swa potege zbudowalo w ciagu ostatnich 40 lat. Jest to rowniez jedno z najbezpieczniejszych miast na swiecie - po Peru czy Boliwi ciezko bylo nam uwiezyc ze mamy zostawic przed hostelem nasze sandalki na noc i ze zastaniemy je tam nastepnego dnia;) mieszkalismy w dzielnicy China Town - wg nas jednej z bardziej uroczych- niska zabudowa, pelno barow, sklepikow przepiekna swiatynia buddyjska. Reszta miasta to w wiekszosci ogromne wiezowce. Troche bezduszne centrum biznesowe z masa bialych kolniezykow (tu zreszta pracujac w biurze jest to stroj obowiazkowy, jesli nie pelen garnitur to chociaz koszula z krawatem, kobiety natomiast maszeruja w eleganckich sukienkach i niebotycznie wysokich obcasach) a to wszystko w temperaturze ok 37 stopni w cieniu i ogromnej wilgotnosci. Zeby bylo ciekawiej to kiedy na zewnatrz jest te 37 stopni to w budynkach chlodza do 15-20 stopni, co oczywiscie spowodowalo (+ zimne piwo jak podejrzewamy) ze drugi autor bloga dostal zapalenia gardla i na jakis czas zamilkl. Milym zaskoczeniem byl fakt ze w koncu wkroczylismy w strefe normalnych cen - za obiad w foodcourcie placi sie tu ok. 8-10 pln:) W Singapurze spedzilismy 3 dni ale wlasciwie udalo nam sie odwiedzic wszystko co zaplanowalismy: przepiekne ogrody botaniczne z ogromnym parkiem samych orchidei (chwala sie ze w tym ogrodzie maja wiecej gatunkow roslin niz w calej ameryce poludniowej), park ptakow, zawitalismy nawet do kampusu Zbyszka (my sie chyba takich kampusow w Polsce nie doczekamy, takich pensji dla najlepszych wykladowcow - ok 24 000 pln- chyba tez nie). Obejrzelismy dzielnice Little India ktora sprawiala wrazenie jednego wielkiego pierdzielnika z handlazami i sklepikami na ulicach ale jak zapewnial Zbyszek i to jest pod kontrola i nie ma sie tam czego obawiac. A poza tym Singapur to centra handlowe - czesc z nich otwarta jest nawet cala dobe:)... Na ulicy Orchard butiki Prady przeplataja sie z Diorem, Versace itd. Tu wlasnie zakonczylismy nasza singapurska wizyte spotkaniem w gronie tutejszej polonii:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz