Nie wiem jak Wam, ale mi sie wielkanoc (wersja dla wiecie kogo: Wielkanoc) kojarzy sie z jajkami, pomalowanymi jajkami, swieconka (choc osobiscie nie swiece) i zajaczkiem. Jesli jednak jadac tutaj spodwiewacie sie ferri "jajeczno - baziowej" wyjedziecie stad kompletnie rozczarowani. Okazuje sie bowiem, ze sa ludzie (wybitni podroznicy w dodatku), ktorym wielkanoc kojarzy sie z wielkimi kamiennymi posagami ... Zastosowana zmylka, moze i bylaby zabawna, gdyby nie to co dzieje sie na wyspie. A na wyspie dzieje sie zle... ale po kolei.
Po pierwsze okazuje sie ze na owej wyspie operuje piekielnie przewrotne slonce, ktore tylko czyha na nieposmarowanego kremem z filtrem turyste (o czym we wpisie nastepnym).
Po drugie cala wyspa sprytnie usiana jest wspomnianymi wczesniej posagami w taki sposob ze nijak ja obejsc na pieszo - trzeba skorzystac z wypozyczalni samochodow. Wypozyczenie samochodu kosztowalo natomiast tyle, ze w pierwszym odruchu pomyslalem ze Paniwypozyczajaca sie pomylila i sprzedala mi duza czesc wyspy wraz z posagami oraz ludnoscia tam zamieszkujaca i nawet sie ucieszylem bo zawsze chcialem byc obszarnikiem ziemskim. Niestety okazalo sie ze Paniwypowyczajaca sie nie pomylila i to rachunek jednak za samochod.
Po trzecie w dodatku bez benzyny, ze ktora dodatkowo zaplacilem tak "zedwiewsie".
Po czwarte moja babcia na tej wyspie poczulaby sie jak w raju. I gdyby takie posagi pojawily sie w okolicach Wisniewa, natychmiast niezaleznie od ich wagi oraz protestow swiatowych organizacji dziedzictwa kulturowego zostalyby wlasnorecznie (no moze za pomoca malej taczki) przetransportowane do przydomowego skalniaka, bo moja Babcia bardzo o swoj skalniak dba i lubi ladne kaminie ustawiac tamze. Byloby to o tyle dobre, ze turysta przyjezdzajacy do Wisniewa nie musialby biegac po okolicznych polach (lub wypozyczac furmanek), ale moglby je zobaczyc w jednym miejscu w dodatku gustownie rozstawione (bo moja Babcia ma najladniejszy sklalniak w okolicy). Babcia moglaby pobierac skromna oplate za kemping pod tymi posagami i zyla by dostatnio ze hej. Niestety posagi stoja na Wyspie Wielkanocnej, a nie we wspomnianym wyzej Wisniewie i z tego to powodu niezmiernie ubolewam, bo na pewno u Babci moglbym kimnac za darmo i pewnie cos dobrego dostalbym do zjedzenia.
Podsumowujac wrazenia: w zasadzie Wyspa Wielkanocna wyglada jak Wisniew tyle, ze jest otoczona woda, zszelkie transkakcjie liczone sa "we wsiach" oraz nie ma na niej ladnego skalniaka mojej Babci (w zamian ma "niewiadomopocotakiduzy" krater wulkanu - do ktorego oczywiscie - samochodem). Poniewaz nie mam przy sobie aparatu postanowilem urozmaicic wpis (jako ze wszyscy bardzo prosza o zdjecia, jakby nie wystarczylo moich dokladnych opisow) zdjeciem glazu narzutowego. Jesli potraficie sobie wyobrazic wyrzezbione w tym glazie oczy i nos to tak jakbyscie byli na Wyspie Wielkanocnej. (przepiekne glazy narzutowe znajduja sie przy ulicy Anieli Krzywon w okolicach szkoly. Pytac w srodku o przewodnika p. Krajewska)
(autorowi zdjecia kimkolwiek jest serdecznie dziekuje i ostrzegam ze gdyby chcial ode mnie za zdjecie jakies wynagrodzenie to obecnie nie posiadam duzej gotowki bo bardzo duzo pochlonelo wypozyczenie samochodu)
ps. Babciu nie martw sie tak naprawde to wcale tak duzo nie kosztowalo i w ogole to jestesmy coraz bardziej bogaci i w ogole.... ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czyżby autorzy bloga zapomnieli o swoich wiernych czytelnikach? :)
OdpowiedzUsuń