Drodzy siostrzeńcy Gobo ...

jeśli znaleźliście się na tym blogu oznacza to, że jesteście osobami nadzwyczaj ciekawskimi i wścibskimi. Dodatkowo nie macie co robić w pracy i w domu tylko czytać blogi ...
A tak już na poważnie to wręcz przeciwnie.


sobota, 6 marca 2010

Khao Lak

Kolejny tajski dzien wygladal troche lepiej niz poprzednie choc i tu
(w Khao Lak) na uprzejmosc ludzi nie ma co liczyc - nauczeni
doswiadczeniem aby biletow autobusowych nie kupowac w biurach
turystycznych postanowilismy pojechac na dworzec. Najpierw taksowkaz
zapewnial nas ze biuro bedzie otwarte ale wybralismy tanszego tuktuka
ktory to z wielka ochota zawiozl nas na dworzec aby oswiadczyc nam ze
biuro jest juz dawno zamkniete i mozemy sie tam pojawic ponownie
nazajutrz o 8 rano wrrrrrrr. W tej sytuacji postanawiamy zmienic
taktyke podejscia do tubylcow i zamiast byc latwowiernymi i milymi
turystami zaczynamy wymagac i w razie potrzeby robic awantury tzw.
taktyka na Cejrowskiego (a ogladajac te jego programy dziwilismy sie
ze on tak ostro traktuje tych "biednych ludzi"). Pojawily sie tez i
mile aspekty naszej ucieczki z Krabi Ao Nang a mianowicie w Khao Lak
jest o niebo mniej ludzi:) na plazy mozna spokojnie cieszyc sie piekna
pogoda, lazurowa woda (choc troche mniej lazurowa niz w okolicach
Krabi) i po prostu odpoczywac:) ceny tez sa tu troche nizsze co nie
pozostaje bez wplywu na nasze humory;) Wczoraj wyprobowalam
niesamowity sposob na piling stop - piling wykonywany przez malutkie
rybki .... Rybki te zywia sie martwym naskorkiem wiec gdy tylko w
wodzie zanurzy sie reke lub noge odrazu sie na nia zucaja i zaczynaja
delikatnie obgryzac:) strasznie to laskocze w pierwszej minucie ale
efekt wart jest tej chwili laskotek i ok 20 pln za 20 min masazo-
pilingu:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz