Pierwsze dwie godziny po kambodzanskiej stronie granicy byly dla mnie
lekko stresujace - juz po zmroku tylko we dwoje jechalismy taksowka do
Siem Reap. Droga dluga i ciemna, w dodatku w tej ciemnosci to raczej
malo bezpieczna poniewaz czesc samochodow/skuterow jest zupelnie
nieoswietlona. Jednak na szczescie dobilismy do celu:) Wjazd do miasta
lekko zbil nas z tropu - zamiast miasteczka backpakerskiego
zobaczylismy ogromne luksusowe hotele.... Jednak pozniej bylo juz
znacznie lepiej- taksowkaz przezucil nas do tuktuka i tym sposobem
dotarlismy do centrum. Na szybko musielismy znalezc hotel poniewaz
nasza rezerwacja w Villa Golden Templ zaginela ale nie ma tego
zlego.... - znalezlismy tanszy hotel (8$ doba) a rowniez niczego
sobie:) a juz po chwili bylismy na night markecie... pelnym
kolorowych straganow, mnostwa ludzi, knajpek, muzyki a to wszystko z
jakims takim sympatycznym urokiem:) Kambodzanskie ceny sa wyjatkowo
przychylne dla naszego budzetu: piwo w knajpie 1.5-3.5 pln, obiad 8-9
pln, 30 minut masazu 9-12 pln... Tak wiec pokrecilismy sie troche po
miescie, zjedlismy obiad, opilismy sie piwa i drinkow a na deser
zaserwowalismy sobie masaz - tym razem stop:) ten scenariusz
powtarzalismy zreszta kazdego wieczoru spedzonego w Siem Reap:)
Kolejnego dnia zaczelismy trzydniowe swiedzanie watow- bilet wstepu to
wydatek rzedu 40$/os., poniewaz tereny sa ogromne wynajelismy jeszcze
tuktuka (3 dni/55$). Kambodza posiada wlasna walute ale wszelkie
rozliczenia prowadzone sa w dolarach amerykanskich jedynie czasami
ktos wydaje reszty tutejszymi pieniedzmi. Na pierwszy rzut poszedl
Angkor Wat... i coz ja moge napisac- Goska faktycznie mialas racje,
po Angkor Wacie kolejne swiatynie nie robia juz wrazenia... Jest to
absolutnie obledne, przepiekne miejsce, ktorego kazdy zakatek wykonany
jest z niesamowitym pietyzmem a caly obiekt jest monumentalny...
Niestety najwiekszy Kambodzanski skarb z roku na rok popada w coraz
wieksza ruine. Zwiedzajac waty na kazdym kroku mozna zauwazyc braki
pieniedzy na odrestaurowanie ich lub chociaz zadbanie o to aby
pozostaly w obecnym stanie.... W sumie ciezko sie temu dziwic skoro
Kambodza jest jednym z najbiedniejszych panstw w Azji. Ludzie zyja tu
bardzo skromnie, miesieczna pensja naszego kierowcy to 100 dol i to w
najbardziej turystycznym miescie (tuktuk ktorym nas wozil nalezy do
firmy w ktorej on tylko jest zatrudniony a zakupienie wlasnego pojazdu
to koszt ok 1600$ wiec poki co dla niego jest on zupelnie
nieosiagalny). Przy wejsciu do kazdej swiatyni na turystow czeka
gromadka dzieciakow probujaca sprzedac wszelkie dobra za 1 dolara,
niektore dzieci maja nawet po 3-4 latka i juz sa zmuszone do pracy
(chociaz kazde dziecko musi tu rowniez chodzic do szkoly). Ten
przyswiatynny handel jest dosc uciazliwy dla turystow- za kazdym razem
gdy wysiada sie z tuktuka jest sie osaczonym przez gromadke ludzi
przekrzykujacych sie wzajemnie aby tylko cos sprzedac. Mimo tej biedy
ludzie sa przyjazni i usmiechnieci, nasz kierowca opowiadal nam ze
wspolnie swietuja wszelkie okazje. Na slubach czy urodzinach pojawiaja
sie wszystkie osoby jakie znaja wiec czesto przyjecie liczy nawet 300
osob:) Zdecydowanie mniej radosnie wygladaja male zespoly,
przygrywajace ludowe piesni przy kazdym wacie- sa to ludzie okaleczeni
przez miny przeciwpiechotne ktorych pelna jest Kambodza. Zbieraja oni
pieniadze na rozbrojenie tych min oraz pomoc w zakupie protez rak czy
nog ich ofiarom. Pewnie dlatego w calym
Siem Reap widac niesamowite uwielbienie dla Angeliny Jolie - ktora na
pomoc dla Kambodzy przeznacza znaczne sumy.
Po trzech dniach zwiedzania tutejszych zabytkow, ktorymi zdecydowanie
jestesmy zachwyceni (procz Angkor Wat jest tu cala masa innych swiatyn
a kazda z nich ma niepowtarzalny urok) oraz wieczornego szwedania sie
po miescie (z pysznym jedzeniem, drinkami i masazami) przyszedl dzien
wyjazdu i wlasciwie pierwszy raz podczas calej podrozy bylo nam szkoda
opuszczac akurat to miejsce i tych ludzi.... Postanowilismy jednak ze
kiedys tu wrocimy aby procz Siem Reap poznac cala, prawdziwa
Kambodze....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz